czwartek, 10 października 2013

Kuchenne Rewolucje

.... czemu Ona postawiła te butelki tak wysoko!?
No nic, postaram się jakoś je dosięgnąć...Wskoczę łapami na blat... tylko muszę baardzo blisko podejść, muszę prawie przykleić się do szafki, żeby dosięgnąć to, co tak pięknie wygląda!
I co najważniejsze, SZELEŚCI!

Mówię Wam, jak to miło jest gryźć butelki, najlepsze są te bez wody, plastikowe, duże butle...
No ale dużych nie ma, są małe i na dodatek pełne wody. Nie... ja nie gardzę wodą, ja kocham wodę, ale lepiej się gryzie puste butelki bo można je dokumentnie spłaszczyć a z tymi z wodą jest trochę więcej roboty, bo.... już tłumaczę różnicę...

PUSTA BUTELKA:

Pusta butelka najczęściej ląduje w mojej paszczy, bo jest pusta, ładnie i głośno szeleści, można z nią zrobić co się chce, bezpośrednio po złapaniu jej w paszczę.

PEŁNA BUTELKA:

Pełna butelka nigdy nie ląduje w mojej paszczy, a jak pytam dlaczego, to mi odpowiadają: BO NIE! pfff...Żeby wziąć pełną butelkę w paszczę, trzeba poczekać aż wszyscy sobie pójdą, najlepiej jak wyjdą całkiem z domu, wtedy można podejmować próby przechwycenia pełnych butelek z blatu kuchennego.  Ale zanim dostaniemy się do pustej, pięknie szeleszczącej butelki, trzeba ją najpierw dobrze ugryźć, przebić zębiskami moimi wielkimi, na wylot! No bo trzeba dać szansę wodzie, bo ona taka smutna, zamknięta sobie tam jest. No więc, najpierw trzeba butelkę ugryźć...
ale ja zaznaczam! To butelkę wcale nie boli! Ja jestem dżentelmenem, ja nie robię krzywdy butelkom ani innym moim zabawkom, ani nawet Arii! A to, że ona jęczy to, to, to wcale mnie nie interesuje, bo jak ona mnie gryzie i ja jej mówię, ze mnie boli, to , to ją też nie interesuje....No ale do rzeczy.

Butelkę, jak już mówiłem, trzeba solidnie ugryźć, żeby zrobić dziurę, dla wody, żeby mogła sobie popływać po moich włościach...

Tak też zrobiłem, złapałem za koniuszek folii i ściągnąłem butelek, sztuk 4 na ziemię....
CZTERY butelki!!! Wiecie jaki byłem podekscytowany???

Najpierw uwolniłem butelki z folii, która je przetrzymywała, ciasno, bardzo ciasno, nie miały jak oddychać! Musiałem im pomóc! Walczyłem z folią, która postanowiła nie poddawać się tak łatwo, jak sądziłem, że będzie... Ale po kilku minutach walki, folia się poddała... Nie miała wyjścia... nie miała szans, ze mną! Królem Kuchni! Przerobiłem dużą folię na milion małych folii...

Teraz moje kochane butelki i woda która woła o pomoc!

Rach, ciach, prach i już! Jedna butelka wodę już wypuszcza na wolność, widzę jak sobie woda płynie, płynie i płynie...Dobra, teraz kolej na drugą butelkę, i trzecią, i czwartą!

OOOOOOO MAAAAAAJ  GAAAAAAD!!!!!!!!

Czuję się wspaniale zmęczony, po walce o wolność wody....
No... ale co teraz??? Nuda.... butelki zmiażdżone dokumentnie, woda uwolniona... rozpłynęła się ta woda trochę, rozpędziła z tym zwiedzaniem włości... wszędzie WODA, WODA WODA!

Nie mam się gdzie położyć... usiąść nawet nie ma gdzie... wszędzie woda!
Nawet na moim posłaniu, pod moim posłaniem, za moim posłaniem!

Co ja najlepszego narobiłem?

Ja tu chciałem pomóc wodzie, a ta woda mnie bezczelnie wykorzystała!

Be woda, Be...

No dobra, trzeba by coś porobić... ale co? w Kongu żarcie się skończyło... butelek już mi się nie chce gryźć....poza tym, jestem obrażony na wodę... Ale??? Co to??? Coś jest na stole??? Czy mi się tylko wydaje?
Muszę to koniecznie sprawdzić... Ale jak? Już wiem... ściągnę obrus, bo jak ściągnę obrus to wszystko co jest na obrusie zjedzie razem z obrusem, poza tym, będę mógł się wyłgać,

  PRZECIEŻ NIE WCHODZIŁEM NA STÓŁ, OBRUS SAM SPADŁ!

Dobra, na stole nic nie było, fałszywy alarm... Na stole nic, ale za to na krzesłach już coś...

Poduszki.... Ale nie takie poduszki jak na posłaniu Artka i Bejti... nie, nie. To są takie poduszki, które skrywają w środku jakąś tajemnicę, koniecznie muszę sprawidzć co to za tajemnica. KONIECZNIE!

Rozbroiłem poduszkę, wyciągnąłem z niej wszystko... i nic... Dobra, to może w drugiej coś jest, no tam to na pewno musi coś być... A jak nie ma? Mam nadzieję, że Bejti mnie nie zamknie w budzie na łańcuchu, jak to zwykła mówić, jak nabroję... To znaczy ona mówi, że broję... Ja jej próbuję tłumaczyć, że walczę, bronię i odkrywam tajemnice!

Doooobra , przecież.... co Ona może mi zrobić, zrobię oczy okrągłe, smutne.... uszy położę, schylę głowę i tyle.... Na nią to działa. ZAWSZE!


Biorę się za drugą poduszkę....

Znaleźliście coś??? Bo ja nic....

Bejti mnie zabije!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz